Recent News
Kostaryka

Słońce biło z taką intensywnością, że pociłem się siedząc w cieniu. Nie przeszkadzał mi ten upał, po prostu cieszyłem się, że jestem na zewnątrz. Jednak utrudniało to tempo naszych postępów na budowie. To była żmudna praca, między kopaniem, mieszaniem betonu, układaniem bloków i wyginaniem prętów zbrojeniowych, a wszystko to, w czym osobiście nie miałem zbyt dużego doświadczenia praktycznego. Przyznam, że budowanie domów nie leżało w moim zakresie obowiązków.

Usiadłem oparty plecami o drzewo i wylałem sobie na głowę pół butelki chłodnej wody. Wybuchłem uśmiechem nie dlatego, że czułem się bardziej orzeźwiony, ale dlatego, że byłem naprawdę szczęśliwy. Na wielkie powitanie, delikatny wietrzyk nagle przetoczył się przez krajobraz i zabrał ze sobą moje myśli. Mój umysł zaczął błądzić. Jak się tu znalazłem… ?

Przez kilka lat marzyłam o tym, by zamieszkać za granicą, poznać inny język i kulturę. Czy nie ma w życiu czegoś więcej niż rutyna i monotonia?

Czasami zastanawiałam się, czy większość ludzi rzeczywiście budzi się rano zainspirowana pracą, którą wykonują i tym, jak żyją. Potrzebowałem zmiany. Chciałem aktywnie zaangażować się w coś pozytywnego, co dałoby mi poczucie celu.

W końcu podjąłem inicjatywę, kiedy pojechałem do Kostaryki z powodu kaprysu i znalazłem się na wolontariacie w Habitat for Humanity International. Czy jedna osoba może naprawdę zmienić świat? Chciałem się tego dowiedzieć.

Habitat for Humanity International jest niedochodową, ekumeniczną organizacją chrześcijańską, której celem jest eliminacja substandardowych warunków mieszkaniowych i bezdomności na całym świecie oraz uczynienie odpowiedniego, niedrogiego schronienia kwestią sumienia i działania. Był styczeń 2005 roku, a Habitat rozpoczął nowy Międzynarodowy Program Wolontariatu (IVP) dla długoterminowych wolontariuszy.

Byłam pierwszą osobą, która przeszła przez ten program. Moim oficjalnym tytułem był Koordynator Wolontariatu na Amerykę Łacińską i Karaiby. Czułam, że jest to ogromna szansa, ponieważ organizacja została zbudowana i istnieje dzięki wsparciu wolontariuszy.

Na początku byłem trochę zdenerwowany, ale w odpowiednim czasie znalazłem swój rowek w ramach Habitat. To było niewiarygodne – praca biurowa sprawiała mi przyjemność. Brałam udział w opracowywaniu materiałów, takich jak podręcznik wolontariusza, przewodniki po wywiadach i formularze ewaluacyjne, a także współpracowałam z grupą zadaniową ds. ciągłego doskonalenia programu IVP. Przeprowadziłam nawet szkolenie dla wolontariuszy w Salwadorze.

Jednak najwspanialszą częścią mojej pracy była możliwość pracy z innymi wolontariuszami, takimi jak ja. Ludzie, którzy byli tam nie dlatego, że musieli być, albo że im płacono, ale byli tam po prostu dlatego, że chcieli być. Jeśli chodzi o wolontariuszy, moją rolą było koordynowanie zakwaterowania i logistyki przyjazdu, prowadzenie orientacji i wspieranie ich podczas całego pobytu.

Nie było takie koleżeństwo wśród wolontariuszy często wziąć to krok dalej, i zaplanować wycieczki weekendowe. Praca z Habitat dała mi pewność, że mogę wykonać każde zadanie, ale co ważniejsze, dała mi prawdziwe poczucie spełnienia w byciu w stanie pracować ciężko w pracy, którą warto zrobić.

Tak często, jak to możliwe, starałem się zrobić sobie przerwę od biura i zabrać wolontariuszy na wycieczki budowlane do Habitat zabytków budowlanych w całej Kostaryce. To było niezwykle ciepłe, aby być w stanie zobaczyć z pierwszej ręki kulminację pracy, którą robisz. Na miejscu dostajemy do pracy obok korzystających rodziny Habitat, który był zawsze bardzo otwarty, pomocny i doceniając nas tam.

News Reporter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *